Jak co roku, Święta Bożego Narodzenia są obietnicą czegoś zupełnie wyjątkowego - przyrzeczeniem nieuchwytnej magii. Od połowy listopada kusi nas zapach przygotowywanych pierników, zachwycamy się choinką ubraną zgodnie z tegorocznymi trendami i witamy się z uśmiechniętym Świętym Mikołajem, którego można spotkać w każdym centrum handlowym. Eksperci Deloitte szacują, że w
No właśnie, w kontekście Bożego Narodzenia bardzo ważnym słowem jest wcielenie. Co ono oznacza? Tajemnica wcielenia mówi nam o tym, że Bóg stał się człowiekiem, a jego człowieczeństwo jest pełne. On nie przebrał się w człowieczeństwo, nie było ono jedynie pozorne, jak mówiła jedna z herezji z pierwszych wieków – doketyzm.
Zapachy świąt. Zapachy potrafią mocno uaktywnić nasz mózg lub uspokoić układ nerwowy, są więc powszechnie wykorzystywane w integracji sensorycznej. A z jakimi zapachami kojarzą Ci się Święta Bożego Narodzenia? Mi z cynamonem, pomarańczami, goździkami, zapachem świerku i wanilią. Do zapachowej zabawy możesz użyć naturalnych
Pamiętaj - kalendarz adwentowy - ułatwi ci odliczanie czasu do Świąt Bożego Narodzenia. Skorzystaj z naszego i się baw codziennie odkrywając okienko lub przygotuj taki, jaki lubisz najbardziej. Ten z czekoladkami też jest super:) Zadbajcie o innych. Sprawdźcie może w waszej okolicy są osoby, które z radością przyjęłyby waszą pomoc.
Jeśli musiałabym wskazać jedną rzecz, która kojarzy mi się z Bożym Narodzeniem, to zdecydowanie film 'Kevin sam w domu'. I nie dlatego, że przygody Kevina od prawie 30 lat emitowane są w świątecznym prime timie, ale ponieważ, gdy szykuję się do świąt, są momenty, w których mam ochotę choć przez chwilę pobyć sama i podelektować się rzeczami, które faktycznie lubię i
Zgodnie z chrześcijańską tradycją obchodzimy je 25 grudnia dla upamiętnienia przyjścia na świat Jezusa Chrystusa- Zbawiciela świata. Jednak świętowanie zaczyna się już w przeddzień narodzin Jezusa, czyli w wigilię Bożego Narodzenia, z którą kojarzy nam się wspólny posiłek, łamanie opłatkiem, śpiewanie kolęd…-.
1qtCzWh. W tym roku przedświąteczny tydzień spędziłam w łóżku, totalnie rozłożona przez chorobę. Kartki świąteczne się nie wysłały, nowe ozdoby też się nie stworzyły, w zasadzie zdążyłam jedynie posprzątać i na ostatni moment kupić prezenty. Pogoda jak zwykle nie dopisała - śniegu brak, z roku na rok coraz mniej magii świąt, ale pomimo to uważam, że każde święta to wyjątkowe chwile i przeżycie. Z tej okazji chciałabym Wam życzyć wszystkiego, co najpiękniejsze na ten czas, spokoju i pogody ducha, w sercu wiele miłości i nadziei, a także powodów do radości. Niech ta świąteczna moc nie opuszcza Was przez cały rok! Boże Narodzenie wiąże się z mnóstwem zwyczajów, które często znacząco się różnią w poszczególnych krajach, a nawet regionach. Święta słyną z cudownych dekoracji i niepowtarzalnej atmosfery, a wieczerza wigilijna jest uważana za jedną z najbardziej uroczystych w ciągu roku. Zapraszam Was na podróż po niektórych regionach Polski, a także na ciekawostki świąteczne. Górny i Dolny Śląsk Wieńce adwentowe towarzyszą Ślązakom aż do Wigilii. Za prezenty jest odpowiedzialne Dzieciątko, a na wigilijnym stole nie powinno zabraknąć makówek. Dolnoślązacy zajadą się kutią, a Górnoślązacy moczką. Wciąż żywa jest tradycja zostawiania pustego miejsca przy stole dla niezapowiedzianego gościa, a pod obrusem nie brakuje sianka. W XIX wieków na Śląsku zagościł zwyczaj rozdawania prezentów po wieczerzy wigilijnej. Według tradycji w Wigilię każda panna powinna o północy wyjść i nasłuchiwać, z której strony szczeka pies. Z tejże strony w przyszłości powinien przybyć narzeczony. W tym regionie popularne są także takie słodycze jak piernikowe serca czy bytomskie kamyki. Małopolska i Podkarpacie W Wigilię wszyscy domownicy starają się nie kłócić, aby cały rok upływał pod znakiem przyjaźni i zgody. Nakrywa się stół białym obrusem, a pod nim kładzie się sianko, natomiast na stole rozsypuje się ziarno i kładzie opłatek, często posmarowany miodem. Podobnie jak w innych regionach Polski, do kolacji zasiada się dopiero po pierwszej gwiazdce. W Małopolsce serwuje się żurek, natomiast na Podkarpaciu barszcz grzybowy. Na Podkarpaciu czasami spotyka się jeszcze zwyczaj nakrywania stołu dla dusz zmarłych przodków. Wciąż kultywowane jest odwiedzanie domów przez kolędników, którzy przynoszą gospodarzom dobrą nowinę, a także popularne są widowiska zwane Herodami czyli amatorskie widowiska teatralne obrazujące historię biblijnej rzezi niewiniątek i króla Heroda. Wielkopolska Tutaj prezenty przynosi Gwiazdor - dzierży on w dłoni rózgę i pyta dzieci o dobre uczynki. Niegrzeczne dzieci dostają rózgi i zgniłe pyry. W samym Poznaniu krąży legenda o Mikołaju, który sprawdza czystość butów, zanim zostawi prezenty. Wśród świątecznych smakołyków w Wielkopolsce na pewno natkniemy się na makiełki w postaci bułki namoczonej w wodzie z makiem i miodem lub makaronu podawanego z masą makową. W XIX wieku na stole stawiono 9 potraw. Tutaj zwyczaj wkładania sianka pod obrus wygasł. Podhale To region, który obfitował w gesty i obyczaje, zarówno religijne, jak i pogańskie. Obecnie większość z nich zaniknęła. Jednak warto wiedzieć, że były one związane z rytmem przyrody, świętami i innymi ważnymi wydarzeniami rodzinnymi. Przykładowo opasanie stołu wigilijnego łańcuchem miało gwarantować, że żaden z domowników nie opuści rodziny w nowym roku, natomiast upadek łyżki zwiastował śmierć w rodzinie. W Wigilię przynoszono do domu mojkę (choinkę), którą ozdabiano czerwonymi jabłkami, cukierkami, ciastkami, a nawet zabawkami wykonanymi przez dzieci. Pod stół kładziono siekierę, która miała zwiastować pokój w rodzinie, ponadto każdy trzymał bosą stopę na lemieszu od pługa, aby być zdrowym „jak to wykute żelazo”. Szczególnym obyczajem było odwiedzenie przez kawalerów domów swoich ukochanych. Górale wierzą, że w Wigilię powracają dusze zmarłych przodków, dlatego nie wolno używać ostrych akcesoriów, aby nie zranić duszy. Kujawy i Pomorze Kiedyś snopek zboża, słoma na podłodze, nad stołem wieszano sosnową gałązkę, a na niej orzechy i jabłka. Taka dekoracja miała zapewnić dobrobyt i pomyślność w nadchodzącym roku. Teraz miejsce gałązki zajęła choinka, na której często wieszane są chlebowe ciastka w kształcie zwierząt domowych. Na Pomorzu uroczysta wieczerza rozpoczyna się wraz z pierwszą gwiazdą, a jedną z potraw wigilijnych jest zupa rybna. Dawniej dzieci nie mogły spożywać wigilijnej wieczerzy razem z dorosłymi, więc ustawiało się dla nich osobny stolik tzw. ryczkę, obecnie ten zwyczaj zanika. Do uszek wkłada się pieniążek na szczęście, a podczas wieczerzy gospodyni nie może wstawać od stołu – to gospodarz podaje potrawy i obsługuje domowników. Podlasie Na Podlasiu w dniu Wigilii wstaje się bardzo wcześnie, aby z chęcią wstawać wcześnie przez cały rok. Najważniejszym zwyczajem jest przygotowanie potraw ze wszystkich płodów ziemi, ma to zapewnić urodzaj w nadchodzącym roku. Pod obrus wkładano karteczki z dowcipnymi życzeniami, z których wróżono przyszłość. Do świątecznego stołu powinno zasiadać się według wieku. Przestrzega się kolejności spożywania potrwa wigilijnych, zaczynając zawsze od kutii. Po skończonej wieczerzy nie sprząta się ze stołu, aby dusze zmarłych mogły się pożywić resztkami jedzenia. Skoro poznaliście już zwyczaje z różnych regionów Polski, to czas na.... 9 ciekawostek związanych ze świętami Bożego Narodzenia Prawdopodobnie pierwszą udekorowaną choinką na Boże Narodzenie była choinka pokazana w Rydze w 1510 roku. Piosenka „Jingle Bells”, która kojarzy się ze świętami Bożego Narodzenia, w rzeczywistości odnosi się do zimy. Przyjmując, że osób poniżej 18 roku życie jest ponad 2 miliardy, to Mikołaj musiałby zrobić około 850 milionów przystanków, aby zatrzymać się w domu każdego dziecka. Zieleń, czerwień i złoto to tradycyjne kolory świąteczne. Odpowiednio oznaczają: życie i odrodzenie, krew Chrystusa, bogactwo i królewskie pochodzenie. Dopiero papież Juliusz I w IV wieku ustanowił 25 grudnia jako oficjalny dzień narodzin Chrystusa. Nie było żadnego osiołka podczas narodzin Chrystusa, a ciężarna Maryja najprawdopodobniej podróżowała na koniu. Jedynym osiołkiem wspomnianym w życiu Jezusa jest ten, który towarzyszył mu podczas Niedzieli Palmowej. W Boliwii w wigilię Bożego Narodzenia obchodzi się mszę koguta. Wierni przynoszą koguty, gdyż podobno właśnie to zwierzę ogłosiło jako pierwsze narodzenie Chrystusa. W Stanach Zjednoczonych Boże Narodzenie jest oficjalnym świętem od 1890 roku. Znany nam wizerunek św. Mikołaja i białych świąt upowszechnił się dopiero w XIX wieku, dzięki literaturze! Washington Irving przedstawia Mikołaja jako świętego latającego na saniach i przynoszącego dzieciom prezenty, wchodząc przez komin, natomiast Charles Dickens podczas pisania „Opowieści Wigilijnej” kreuje zimę jako mroźną i pełną śniegu, czyli taką jaką pamiętał z dzieciństwa. Znacie jakieś inne zwyczaje lub ciekawostki bożonarodzeniowe? 💙
Okres Bożego Narodzenia to rodzinny i radosny czas, który kojarzy nam się ze świątecznymi porządkami, szałem zakupów, kartkami z życzeniami oraz z dzieleniem się opłatkiem przy wigilijnym stole, zastawionym zazwyczaj 12 potrawami. Jednak na przestrzeni wieków ukształtowało się wiele innych obyczajów świątecznych, o których już często nie jest poprzedzone czterotygodniowym okresem duchowego przygotowania do godnego przyjęcia dzieciątka Jezus. To też czas wyczekiwania na przyjście Chrystusa na końcu świata. Nazywamy go adwentem od łacińskiego słowa ,,adventus” oznaczającego ,,przyjście”. Jego początek wyznaczają pierwsze Nieszpory czwartej niedzieli przed Bożym Narodzeniem, a koniec pierwsze Nieszpory Narodzenia Pańskiego. Po raz pierwszy adwent obchodzono najprawdopodobniej w IV w. w Galii, jako pokutny i postny czas. Dopiero w VIII w. nabrał on radosnego charakteru, a od XIII w. trafił do kalendarza też zaczęto odprawiać msze ku czci Najświętszej Marii Panny, czyli roraty. Nazwa ta pochodzi od pierwszych słów pieśni błagalnej o przyjście Jezusa na ziemię: ,,Rorate coeli desuper – Spuście nam rosę niebiosa”. Wówczas wierni zapalają świece woskowe, które noszą nazwę ,,roratki”. Natomiast na ołtarzu znajduje się wielka świeca ,,roratnica”. W dawnych czasach przedstawiciele poszczególnych stanów zapalali jedną ze świec na siedmioramiennym świeczniku ustawionym na ołtarzu. Składali przy tym ofiarę i recytowali słowa: ,,Gotowy jestem na sąd Boży”. Po zakończonej mszy panny zaczepiały kawalerów, okręcały się wokół nich i pytały: ,,Roracie, roracie, jak na imię macie?” Uzyskanie odpowiedzi oznaczało zainteresowanie małżeństwem z daną to też czas długich wieczorów, które gospodynie spędzały razem np. na darciu pierza, przebieraniu fasoli czy przędzeniu. Spotkaniom tym towarzyszyły niezwykłe i niesamowite opowieści o duchach, topielcach i czarownicach. Niekiedy do takich domów skradali się kawalerowie, żeby straszyć kobiety tam zebrane. Następnie wchodzili do środka i płatali figle. Na Pomorzu i Kaszubach w tym czasie domy odwiedzali przebierańcy zwani Gwiôzdkami. Wśród nich znajdowali Żandarm-Szinder, kominiarz, baba, dziad, Żyd oraz konik, bocian i niedźwiedź. Złe dzieci straszyli plecionym batem, a dobre częstowali suszonymi owocami i tym okresie na Górnym Śląsku do dziś świętuje się hucznie dzień św. Barbary, nazywany Barbórką. Dwa dni później swoje święto ma św. Mikołaj, który najprawdopodobniej pochodził z bogatej i pobożnej rodziny z Licji. Umarł ok. 342 r. i został pochowany 6 grudnia. Zasłynął tym, że rozdawał swój majątek mieszkańcom Patary, a także podarował złoto trzem ubogim mieszkankom Licji, których ojcowie nie mieli pieniędzy na posagi. Na pamiątkę tych wydarzeń w XVIII w. w niektórych polskich kościołach powstawały skrzynki św. Mikołaja. Z datków oraz z zapisów testamentowych fundowano posagi biednym pannom. Ponadto 6 grudnia wiele gospodarzy i pasterzy pościło, paliło ogniska i składało ofiary tak zwane wilki, ponieważ św. Mikołaja jest patronem pasterzy, opiekunem trzody i wilków. Natomiast najnowsza tradycja traktuje go przede wszystkim jako opiekuna, przyjaciela i darczyńcę Polsce tradycja ta sięga XIX w. i jest znana do dziś w wielu krajach. W grudniu wiele dzieci piszę listy do Świętego Mikołaja zaadresowane do Laponii, Szwecji czy na Grenlandię. Wierzą, że 24 grudnia przybędzie on do ich domów na saniach, aby ponownie obdarować ich wymarzonymi prezentami. Wyobrażają go sobie jako staruszka z biała brodą i o siwych włosach, ubranego w czerwony strój i płaszcz obszyty białym futrem. Jednak dawniej dzieci odwiedzał człowiek przebrany w strój biskupia, w infule na głowie i z pastorałem w ręku. Do dziś znany jest też zwyczaj zdobienia domów wieńcami adwentowymi. Pierwszy stworzył ewangelicki pastor Johann Hinrich Wichern w pierwszej połowie XIX oznacza wieczór przed ważnym świętem. Obecnie najczęściej słowo to kojarzy nam się z świętowaniem przed dniem Bożego Narodzenia. Zasiadamy wówczas do uroczystej kolacji, często dopiero po wypatrzeniu pierwszej gwiazdki, która symbolizuje gwiazdę betlejemską. W Polsce spożywamy postne potrawy, chociaż Kościół nie nakazuje tego w tym dniu. Przed posiłkiem część z nas modli się i czyta fragment Ewangelii o przyjściu na świat Jezusa. Dzielimy się też opłatkiem. Tradycja ta sięga początków chrześcijaństwa, gdy podczas komunii łamano i podawano płaskie chleby ofiarne i płytki chlebowe. W IX w. zaczęto używać pieczywa przypominającego dzisiejszy opłatek. Kiedyś wyrabiano też specjalne kolorowe opłatki przeznaczone dla zwierząt gospodarskich. W Polsce zwyczaj łamania się opłatkiem w czasie Wigilii rozprzestrzenił się wśród wszystkich stanów między XVIII w. a początkiem XX w. Wierzono, że należy podzielić się też opłatkiem z duszami ludowych zwyczajach Wigilia i cały okres świąteczny jest powiązany z zimowym przesileniem słońca, kiedy to Prasłowianie oddawali cześć bóstwom solarnym. Tym samym wyznaczała początek roku słonecznego, wegetacyjnego i obrzędowego. Świętując mieszano tradycje chrześcijańską z elementami folkloru. Wigilia ma też swoje ludowe nazwy: ,,wieczerza postna”, ,,wilia”, ,,pośnik”, ,,postnik”, ,,Boży obiad” i ,,kutia”. W Kościele świętuje się ją od VI w. Początkowo był to dzień obowiązkowo postny, który spędzano na modlitwie i w czuwaniu na przyjście Syna Bożego. Do dziś mówi się, że w dniu tym dzieją się niezwykłe rzeczy w przyrodzie np. rozkwita kwiat paproci, woda posiada lecznicze moce, a zwierzęta przemawiają ludzkim głosem. Zwierzęta w tym dniu karmiono najlepszą paszą, resztkami z kolacji i kawałkami też przeświadczenie, że w Wigilię dusze zmarłych wracają na ziemię do swoich bliskich. Z tego powodu np. dmuchało się na siedziska, wypowiadając słowa: ,,posuń się duszyczko”. Starano się w tym dniu zachować życzliwe i radosne nastawienie, ponieważ według wierzeń jaka Wigilia taki cały rok. Powszechne były drobne kradzieże. Te udane wróżyły szczęście i udane transakcje handlowe w następnym roku. Oczywiście ukradzione rzeczy należało ozdoba domu i obejścia miała swoje symboliczne znaczenie. Siano i ziarna wróżyły gospodarzom udane plony. Kiedyś siano kładziono na cały stół, a na to obrus. Pod stołem kładziono części pługa i kosy, aby szkodniki nie niszczyły upraw. Ściany przyozdabiano słomianymi gwiazdami i krzyżami lub pęczkami słomy, które nazywano ,,dziadami” na pamiątkę narodzin Chrystusa na sianie w twardym dekorowania choinki przyjął się w Polsce z Niemiec dopiero w XIX w. Jednak jeszcze w dwudziestoleciu międzywojennym w wielu domach nie stawiano choinek. Znana była jednak inna ozdoba. Nad stołem umieszczano czubek świerku lub sosny, druciane lub łubiane obręcze owinięte iglastymi gałązkami lub konstrukcje ze słomy udekorowaną jedliną. Nazywaną ją: podłaźnik, połaźnik, podłażniczka, jutka, wiecha, rajskie lub boże drzewko. Miała mieć niezwykłe moce, chronić przed nieszczęściem, chorobami i zapewniać udane małżeństwo oraz miłość w stole pojawiała się różna ilość potraw, często 12. Interpretowano to jako liczba apostołów lub miesięcy w roku. U niektórych była to liczba nieparzysta. Na środku stołu stawiano bochenek chleba. Podawano kutię z maku, pszenicy i miodu. W dawnych czasach jadano ją na stypach zadusznych, które odbywały się w czasie zimowego przesilenia słońca. Serwowano też kisiel owsiany, zupę-brejkę z owsa lub zupę z siemienia lnianego tzw. ,,siemieniotkę”, ,,siemionkę”, ,,siemieniuch”. Nie brakowało potraw z kapusty, rzepy, grochu, fasoli, maku, grzybów, kasz, placków i pierogów oraz kompotu z suszonych owoców. Do dziś potrawy różnią się w zależności od regionu Polski np. w Małopolsce podaje się siekankę, czyli kaszę jęczmienną z suszonymi śliwkami. Wszędzie niezmiennie królują ryby. Początkowo serwowane je tylko na dworach i w bogatszych klasztorach. Wśród deserów tradycyjny jest piernik miodowy, dawniej nazywany ciastem piernym oraz kompot z suszu. Zgodnie z tradycją powinno spróbować się wszystkich dań, ponieważ jest to wyraz szacunku wobec pokarmu i pracy rolników oraz ma zapewnić to szczęście w nowym kolacji słomą ze stołu obwiązywano drzewa owocowe, dodawano ją też do paszy. Nie sprzątano też stołu, ponieważ resztki pokarmów miały posłużyć zmarłym. Po Wigilii wróżono np. czyste niebo oznaczało urodzajny rok. Do dziś w wielu domach po wieczerzy śpiewa się kolędy. Najstarsze znane w Polsce sięgają XV w. i pochodzą z kancjonałów czeskich i łacińskich np. ,,Anioł pasterzom mówił”. Polskie kolędy powstawały od XVII w. Zaliczają się do nich ,,W żłobie leży”, ,,Gdy się Chrystus rodzi” oraz ,,Mędrcy świata”. Już w tym czasie w kolędach były widoczne elementy ludowe, folkloru polskiego. Z czasem powstało wiele zabawnych pieśni o tematyce pasterskiej, które nazywamy pastorałkami. Były one śpiewane podczas obchodów kolędniczych oraz w gronie wigilijny kończymy uczestnictwem w uroczystym nabożeństwie ku czci Dzieciątka Jezus – pasterce. Znana była od VI w., a w Polsce od średniowiecza. Kiedyś wierzono, że kto najszybciej pojawi się w progu kościoła, ten będzie szczęśliwy cały kolejny rok. Była to też okazja do figli młodzieży np. wlewania atramentu do dzień to Boże Narodzenie. Po raz pierwszy świętowano je w 354 r. W tym dniu Rzymianie obchodzili Dzień Narodzin Niezwyciężonego Słońca, czyli święto na cześć bóstwa słońca – Mitry. Wprowadzenie w tym samym czasie święta Narodzenia Pańskiego miało służyć wykorzenieniu pogańskich obrządków. Dawniej dzień ten lub cały okres świąteczny nazywano ,,godami” lub ,,godnymi świętami”, które godzi się świętować godnie, czyli uroczyście. Mówiono też, że jest to okres zaślubin (godów) dnia i nocy, światła i ciemności. Był to czas pełen powagi i skupienia. Świętowano go wśród najbliższej rodziny, rozmawiając i śpiewając kolędy. Nie wykonywano żadnych prac gospodarskich i domowych. Nie odwiedzano nikogo, ani nie bawiono się. Prace wstrzymywano aż do 6 stycznia, czyli ostatniego dnia świętowania. Najpotrzebniejsze starano się zakończyć przed zmierzchem, aby nie przeszkodzić duszom zmarłych, które mogły jeszcze błąkać się po domostwie od Wigilii. Kolejny dzień kończył czas powagi. W dniu św. Szczepana rozpoczynał się bowiem okres zabaw świątecznych. Najpierw podczas nabożeństwa święcono owies, którym obsypywano się nawzajem, co miało symbolizować męczeńską śmierć świętego poprzez ukamienowanie. Towarzyszyły temu śmiechy oraz figle panien i kawalerów. Na południu Polski osoby, które przybywały do innych z życzeniami nazywano ,,podłaźnikami”.Do 2 lutego domy odwiedzali kolędnicy. Były to kilkunastoosobowe grupy ubogich dzieci i młodzieży, a w miastach czeladników lub studentów. Po wejściu do domu śpiewali lub recytowali życzenia, często też odgrywali scenki lub przedstawienia. Na samym końcu zwracali się z prośbą o datek. Najczęściej byli obdarowywani pokarmem: bułkami zwanymi szczodrakami lub bułkami szczodrakowymi, kawałkami wędlin, kołacza, strucli lub drobną monetą. Przed wyjściem składali podziękowania i chwalili hojność gospodarzy. Zwyczaj ten znany był w Europie od średniowiecza, a w Polsce najprawdopodobniej od XV w. Kolędnikom towarzyszyły zwierzęta, którym również nie szczędzono podarunków, a ich oprowadzenie po domostwie miało zapewnić mu szczęście. Na południu kraju praktykowano też obchody z turoniem. Był to dziwaczny stwór z rogami i wielką paszczą. Najprawdopodobniej nawiązywał on do tura. Jego głowę tworzono z drewna okrytego futrem oraz z prawdziwych lub drewniano-metalowych rogów. W paszczy znajdował się czerwony jęzor z sukna, a do dolnej szczęki mocowano skórę jeża, szpilki lub gwoździe, cienką bródkę oraz dzwoneczek. Głowę mocowano do kija. Niósł go kolędnik przykryty dodatkowo derką. Razem z nim szli inni przebierańcy: Dziad, Cygan i Żyd. Turoń wyróżniał się niezwykłą psotliwością. Dziad odmawiał modlitwę, Cygan próbował coś ukraść, a Żyd chciał sprzedać turonia. Pod koniec turoń udawał śmierć w wyniku figli, a reszta usiłowała go wskrzesić. Następnie turoń ożywał po wlaniu mu do pyska alkoholu. Po takim przedstawieniu kolędnicy otrzymywali dary. Dziękowali i życzyli pomyślnych plonów. W pozostałych regionach Polski popularne były obchody z figlującą kozą lub z innymi zwierzętami np. niedźwiedziem, które były wykonane podobnie jak turoń. Często wędrowano też z gwiazdą kolędniczą- symbolem gwiazdy świętami Bożego Narodzenia związane są też Jasełka. Najwcześniej znane we Włoszech i Francji, gdzie zostały wprowadzone przez franciszkanów w średniowieczu. Według legendy stworzył je św. Franciszek z Asyżu, który w 1223 r. postawił na leśnej polanie żłóbek i rozpoczął z tego miejsca odświętną procesję, aby symbolicznie podzielić się radością świąt z całym światem. Później symboliczny żłóbek ustawiano w kościołach przyklasztornych. Wystawiano tam też przedstawienia- dramaty religijne o Bożym Narodzeniem. Następnie zaczęto wykorzystywać ku temu figurki. Szczególnie sławne występy te stały się w XV-XVIII w. W Polsce zwyczaj ten rozpowszechnił się również pod wpływem misjonarzy włoskich i francuskich. Najpierw w kościołach ustawiano żłóbek, potem Świętą Rodzinne, a następnie też inne postaci biblijne. Z biegiem czasu zakonnicy za zasłon zaczęli wprawiać figurki w ruch. Tak powstały jasełka. Najstarsze figury w Polsce sięgają XV w. i można je podziwiać w kościele pod wezwaniem św. Andrzeja w Krakowie. Wiele z nich było sponsorowane przez królów i magnatów. W późniejszym okresie przedstawiano też sceny o charakterze patriotycznym lub zabawne urywki z życia prostych ludzi. Występy były bardzo popularne i często towarzyszyły im zachowania widzów nieprzystające do powagi Kościoła. Z tego powodu w 1836 r. jasełka zostały zakazane w Kościołach. Odtąd można w nich eksponować tylko nieruchome figury. Z kolei występy zaczęto odgrywać w szopkach kolędniczych, które z czasem zaczęły nabierać coraz okazalsze formy przypominające fasady kościoła. Natomiast jeśli chodzi o szopki to najbardziej znane są te krakowskie. Pierwsza została wykonana w 1860 r. przez Michała i Leona Ezenekierów – murarza i kaflarza z Krakowa. Początkowo służyły przedstawieniom kukiełkowym, a mniejsze sprzedawano. Tworzyli je majstrowie i czeladnicy. Stało się to tradycją do dziś kultywowaną przez wiele rodzin. Na rynku krakowskim od 1937 r. odbywa się konkurs na najpiękniejszą szopką krakowską. Znane są też inne przedstawienia zwane widowiskiem herodowym. Opowiadają o rzezi niemowląt wykonanej na rozkaz Heroda po otrzymaniu przez niego nowiny, że narodził się Król Wszechświata oraz o karze jaka go za to o Bożym Narodzeniu. Znaczenie religijne, tradycje, zwyczaje, ciekawostki, pod red. I. Korpyś, P. Szulc, Częstochowa 2015 Ocalić od zapomnienia. Polskie obrzędy i zwyczaje. Doroczne, pod red. B. Ogrodowska, Warszawa 2012, s. 10-59, 252-267
Niestety Twój system operacyjny nie jest już wspierany i dlatego nie możemy poprawnie wyświetlić tej strony. Przepraszamy za utrudnienia. Z czym kojarzą się Święta Bożego Narodzenia naszym gwiazdom? Święta Bożego Narodzenia to wyjątkowy czas w roku - to właśnie wtedy, w tej magicznej atmosferze ludzie doceniają to, co mają. Święta to najpiękniejszy czas w roku! W powietrzu unosi się rodzinna atmosfera, a w całym mieszkaniu pachnie pysznymi daniami! Wspólne pieczenie pierników i rozmowy o wszystkim i niczym to coś, na co czekamy cały rok! A z czym ten wspaniały czas kojarzy się gwiazdom TVN? Dla jednych to brak rozmowy o polityce, dla innych choinka i pierogi. Dla wszystkich jednak najważniejsze jest to, żeby spędzić ten czas z bliskimi! Zajrzyj za kulisy spotu "Podaruj misia" Święta Bożego Narodzenia to przede wszystkim czas rodzinny. Bycia razem. Bardzo trudne jest w dzisiejszym świecie, żeby wyhamować. Skupiamy się na prezentach, na jedzeniu, na przystrajaniu domu. Takie bieganie przed też jest bardzo trudne... - mówi Sonia Bohosiewicz W tym czasie musimy pamiętać, że nie wszyscy mogą spędzić ten czas z najbliższymi, dlatego najważniejsze to pamiętać o drugim moment, kiedy patrzysz w oczy swojemu synowi czy swojej żonie - te słowa mówią więcej, niż wszystkie słowa wypowiedziane przez rok - mówi Olivier Janiak Spot promujący akcję "Podaruj misia" Następny artykuł: The best of Dawid Woskanian w Top Model. Zobacz jego najlepsze momenty!
Rozmowa z prof. Beatą Łaciak, socjolożką, badaczką rytuałów i życia rodzinnego Polaków, o tym, co znaczy świętować po polsku. Joanna Podgórska: – Przekonuje pani, że Wigilia Bożego Narodzenia to święto Beata Łaciak: – To może zabrzmieć lekko humorystycznie, ale w pewnym sensie tak jest. Respondenci pytani o elementy polskiej tożsamości, które chcieliby zachować i przekazać następnym pokoleniom, bardzo często wymieniają obchodzenie świąt; ze szczególnym uwzględnieniem Wigilii. Podkreślają, że jest to niezwykły element polskiej tradycji. I w tym sensie Wigilia ma wymiar patriotyczny. Jeszcze bardziej to było widoczne w XIX w. Jedną z interpretacji pozostawiania pustego nakrycia na wigilijnym stole w kulturze szlachecko-inteligenckiej było oczekiwanie nie na przypadkowego, zbłąkanego podróżnego, ale na wędrowca ze Wschodu, który został uwolniony z zesłania, bo ze świętami Bożego Narodzenia często wiązała się amnestia. Od lat narzekamy na komercjalizację świąt Bożego Narodzenia, ale pani pisze, że u nas to idzie wolniej niż gdzie indziej, także ze względu na półwiecze PRL, kiedy kultywowanie obyczajów religijnych było formą obywatelskiego to półwiecze trochę nam Boże Narodzenie zakonserwowało. To jest na pewno jedna z przyczyn, ale nie jedyna. Warto pamiętać, że w porównaniu z Europą jesteśmy ciągle społeczeństwem dosyć religijnym. I święta zachowały swój religijny wymiar. Nawet jeśli ta religijność jest tylko powierzchowna, co pokazują wszystkie badania socjologiczne. Gdy ludzie mówią o tradycjach świątecznych, zazwyczaj zatrzymują się na takich elementach, jak ubieranie choinki, dzielenie się opłatkiem, śpiewanie kolęd, nie wnikając w to, jaki jest głębszy sens tych rytuałów. Ważne jest przestrzeganie tradycji, a nie przywiązywanie wagi do tego, jakie treści ona ze sobą niesie. Sensy religijne w ogóle się nie pojawiają. Gdy pytaliśmy wprost o symboliczny sens świątecznych rytuałów, to dostaliśmy jeden z najbardziej zaskakujących dla mnie wyników. Ludzie nie potrafili ich wyjaśnić, nie mieli żadnych koncepcji na ten temat. Jedyna odpowiedź brzmiała: tak się zawsze robiło. Rytuał przechodzący z pokolenia na pokolenie. Tę tradycję przekazuje się nie na poziomie wartości, idei czy głębokiej symboliki, ale na poziomie powierzchownych praktyk. Tradycję, która nas narodowo określa?Tak, ale jako tradycyjny rytualizm. Na Wigilię ma być biały obrus, sianko i opłatek. Zarówno z ogólnopolskich badań CBOS, jak i wywiadów, które przeprowadziłam, dość jednoznacznie wynika, że ludzie te obrzędy traktują nie jako element tradycji religijnej, ale właśnie polskiej. Najlepszym przykładem jest opłatek. Odsetki tych, którzy deklarują, że dzielą się nim w czasie Wigilii, i tych, którzy mówią, że święta mają dla nich wymiar religijny, zupełnie się rozjeżdżają. A wydawałoby się, że dzielenie opłatkiem jest najbardziej chrześcijańskim obrzędem. Bo choinka czy sianko pod obrusem już niekoniecznie. Świąteczne rytuały po polsku Podobnie traktowane są rytuały wielkanocne. Przytacza pani badania, z których wynika, że ponad 90 proc. Polaków przestrzega postu w Wielki Piątek, ale tylko jedna trzecia z nich deklaruje, że ma to dla nich jakieś religijne to praktyka czysto symboliczna, odprawiana na zasadzie, że my, Polacy, w tym dniu pościmy. Ale w naszej narodowej tradycji możemy mówić o wyższości świąt Bożego Narodzenia nad świętami Wielkanocy. Magiczna moc Wigilii to jest to coś. Gdy w ubiegłych latach na zajęciach z socjologii obyczajów dyskutowałam o tym ze swoimi studentami, to oni potrafili to sensownie, także w aspekcie czysto ludzkim, wytłumaczyć. Przekaz religijny Bożego Narodzenia dla osób umiarkowanie religijnych czy w ogóle niereligijnych jest o wiele bardziej przyjazny niż Wielkanocy. To się ciepło kojarzy: chwytające za serce tułanie się ciężarnej kobiety, która szuka schronienia, narodziny, dzieciątko. Z tą sytuacją dużo łatwiej utożsamić się emocjonalnie niż z cierpieniem i śmiercią na krzyżu. Niezależnie od tego, że po niej następuje zmartwychwstanie, które jest głównym sensem świętowania. Śmierć w naszej kulturze została zepchnięta na margines. Obok celebrowania świąt jako główną cechę polskiej tożsamości wymienia pani rodzinność. To brzmi trochę schizofrenicznie. Z jednej strony rodzina jako wartość nadrzędna, a z drugiej coraz mniej ślubów i dzieci, a coraz więcej nie znaczy, że nie ma rodziny. Więzy formalne nie mają takiego znaczenia. Pierwotna rodzina to nie jest dwoje ludzi, którzy zawierają związek małżeński. Pojęcie rodziny jest dużo starsze, oparte na więzach krwi i wspólnym zamieszkiwaniu. Pierwszy pomysł na ślub kościelny pojawia się w XIII w., a jego ukonstytuowanie i ostateczne uprawomocnienie to jest sobór trydencki, czyli XVI w. Nasza szlachta jeszcze bardzo długo walczyła, żeby to się nie odbywało publicznie, w kościele, gdzie każdy mógł wejść. Według koncepcji historyków stąd się bierze taka popularność wystawiania prywatnych kaplic w majątkach szlacheckich. Dziś rodziny łatwo się rozpadają z powodu rosnącej liczby rozwodów, ale równie łatwo powstają rodziny zrekonstruowane czy patchworkowe. Bardzo silny jest związek z rodzicami. Nawet jeśli małżeństwo się rozstaje, ojciec zachowuje kontakt z dziećmi. Dane, jakie uzyskujemy ostatnio w Polsce, są wręcz optymistyczne, bo mimo że rozwodów jest więcej, to po nich oboje rodzice chcą pełnić swoje role. Gdy prof. Małgorzata Fuszara pod koniec lat 80. robiła badania nad rozwodami, wynikało z nich, że wielu ojców w ogóle nie występowało o przyznanie im prawa do kontaktu z dziećmi. Rodzina rozpadała się w sensie rzeczywistym. Dziś opieka nad dziećmi coraz częściej jest wspólna. Nowy model ojcostwa?Tak, to wyraźnie widać w praktyce. Także w rozbitych rodzinach. Gdy pytamy ludzi o to, jakie przemiany obyczajowe dostrzegają, bardzo często mówią właśnie o rozwodach, rozpadzie rodzin spowodowanym emigracją – ale to nie oznacza, że ojciec przestaje być kimś ważnym dla swoich dzieci. Oczywiście tak jest też na Zachodzie. Ale w Polsce ta niestabilność związków nie zmienia faktu, że ludzie nadal postrzegają rodzinę, czyli wspólnotę połączoną więzami krwi i interesów, jako coś, co jest ważne i warte pielęgnowania. W dodatku uważają, że to jest coś, co nas odróżnia od innych nacji. Jesteśmy bardziej rodzinni, skłonni do wspólnotowego działania, pomocy, spotkań. Dwa aspekty w życiu rodzinnym są szczególnie podkreślane jako te, które różnią nas od Europy Zachodniej, i intuicja naszych respondentów wcale nie jest bezpodstawna: jedno to długotrwałe wspieranie dzieci, także dorosłych, a drugie to opieka nad osobami starszymi. Ciągle, w wielu środowiskach, jeśli ludzie decydują się na powierzenie starych rodziców instytucjom, to tylko wtedy, kiedy naprawdę są pod ścianą. Tłumaczą, że starzy ludzie coraz dłużej żyją, młodsi coraz więcej pracują, są choroby, z którymi bardzo trudno sobie poradzić, ale to jest zawsze dramat. I to jest bardzo polskie. A trzeci element, który wymienia pani jako cechę polskiej tożsamości, to religijność. Też może brzmieć schizofrenicznie. Ludzie deklarują się jako katolicy, ale w praktyce odrzucają naukę Kościoła, choćby w kwestiach etyki się akurat pokrywa z tendencją, która obowiązuje na całym świecie. Tych, którzy w pełni akceptują zasady kościelne, jest znacząco mniej niż tych, którzy jakoś identyfikują się z przynależnością do Kościoła. Lekko złośliwie można powiedzieć, że coraz więcej księży nie przywiązuje nadmiernej wagi do teorii i rozmija się z nią w praktyce. Czego zatem wymagać od wiernych? Ludzie są coraz bardziej liberalni, a nauka Kościoła zmienia się bardzo wolno. Można powiedzieć, że w ogóle się nie w jakim aspekcie. Weźmy problem transplantacji czy operacji ratujących życie. Gdyby pogląd Kościoła był tak rygorystyczny, jak w przypadku środków antykoncepcyjnych – a przecież bardzo łatwo znaleźć religijne uzasadnienie, że nie należy przeprowadzać transplantacji – to dalej byśmy o tym dyskutowali. Tu Kościół zdecydował się na bardziej liberalną postawę, a w kwestiach etyki seksualnej te zmiany idą trudniej. A wierni, nie mając wpływu na naukę Kościoła, żyją swoim życiem. Respondenci dostrzegają zmiany obyczajowe, widzą, że od pewnych reguł religijnych się odchodzi, coraz więcej ludzi porzuca praktyki religijne, jak choćby świętowanie niedzieli. A jednocześnie uważają, że religia to znaczący element naszej tradycji i kultury; czyli tożsamości narodowej. Ogląda pani nadal polskie seriale? Czy w nich pojawiają się jakieś zmiany w kwestii świąt Bożego Narodzenia?Zależy gdzie. U Lubiczów czy Mostowiaków – nie. Tam święta są rodzinne, tradycyjne, z bogatą oprawą. Pojawia się oczywiście dyskurs o przemianach obyczajowych, ale elementy tradycji być muszą. Zdarza się, że single wyjeżdżają, ale generalnie święta u Lubiczów przebiegają standardowo. W rodzinnych sagach są magiczne i urokliwe; takie jak być powinny w wyobrażeniach przeciętnego Polaka. Natomiast w nowych produkcjach kwestia świąt jest najczęściej po prostu pomijana. Jest wiosna, jesień czy zima, ale motywy świąteczne się w to nie wpisują. Bo rzeczywistość pokazuje, że Polacy zaczynają trochę dywersyfikować Boże Narodzenie. Wyjeżdżają w tym czasie na tropikalne wycieczki. Albo zamawiają na Wigilię catering: może być karp w galarecie, ale może być i druga tendencja rzeczywiście jest rosnąca, ale jeśli chodzi o wyjazdy, tobym się nie emocjonowała, bo dane statystyczne od lat pokazują to samo: do zeszłego roku świąteczne wyjazdy Polaków nigdy nie przekroczyły 1 proc. I to dotyczy specyficznego, wielkomiejskiego środowiska. Mówię o wyjazdach turystycznych, bo oczywiście zdarza się coraz częściej, że na święta do hotelu w górach jedzie trzypokoleniowa rodzina. Ale oni w badaniach socjologicznych dalej deklarują, że spędzają święta z rodziną. Tyle że nie chcą ich sami przygotowywać w domu. I to jest znaczące zjawisko. Kilka lat temu firma Tchibo zrobiła ogromne badania świąteczne i konkurs na świąteczne blogi. Opracowywałam te badania i byłam w jury konkursu. Rozmawiano wyłącznie z kobietami i zadawano im mnóstwo szczegółowych pytań. Zaskoczyło mnie, że najbardziej niechętny stosunek do świąt miały kobiety, które najmniej się przy nich napracowały, czyli te w wieku 30–40 lat. Święta spędzały zazwyczaj u swoich rodziców albo u rodziców męża; choć to dużo rzadziej. Bo w Polsce świętowanie to jest kobieca rzecz, matrylokalna można powiedzieć. Wigilia jest u rodziców żony, do rodziców męża idzie się w pierwszy czy drugi dzień świąt. Kobiety 50 plus, czyli te, na których barkach spoczywa przygotowanie Wigilii, mówiły, że rolą męską jest wówczas zrobienie zakupów według szczegółowych instrukcji, osadzenie choinki, może jeszcze wytrzepanie dywanów. Mimo to nie narzekały. Młodsze kobiety deklarowały, że ich mężowie są o wiele bardziej zaangażowani w świąteczne przygotowania, a i tak miały bardziej niechętny stosunek do świąt. Postrzegały je jako latami napatrzyły się na swoje matki, które w wigilijny wieczór padają na nos po wysprzątaniu całego domu i wyprodukowaniu 12 potraw na świąteczną kolację? Może. One są przekonane, że można to zrobić wygodniej, mniejszym sumptem, właśnie kupując coś gotowego, zamawiając catering. Te młodsze mężatki postrzegały święta trochę w kategorii: muszę, bo to trzeba zrobić dla dzieci. Częściej niż starsze kobiety deklarowały, że są zmęczone i chętnie z pewnych rzeczy by z tego wnioskować, że świąteczna tradycja w Polsce będzie się powoli kruszyć z powodu strajku kobiet. Czytałam wyniki tych badań zdumiona, bo byłam wówczas w tej kategorii wiekowej, a równocześnie nie rozumiem, jak można nie przygotować świąt? Dużo pracuję, nie mam dzieci, więc nie muszę, a mając małą rodzinę, czyli siebie i męża, zdarza mi się zapraszać na Wigilię 12 osób i uważam, że to jest fantastyczne. W porównaniu z badanymi rówieśniczkami czułam się trochę jak dewiantka, bo w głowie mi się nie mieści, że można zamówić catering na wigilijną kolację albo podać kupione ciasto. Sacrum miesza się z profanum Jednocześnie coraz bardziej widoczna w Polsce jest tendencja: nie lubię świąt. To bodaj Maciej Nowak napisał: „Na dwa dni zostajemy zamknięci w rodzinnych grobowcach, by oddawać się kultowi żarcia i patrzenia w telewizor. Święta pozbawione wymiaru religijnego zmieniają się w jakieś upiorne imieniny”.To można łączyć właśnie z rodzinnością. Boże Narodzenie po polsku to są święta ze scenariuszem – ma być podniośle, świątecznie, magicznie, radośnie i w kontakcie z bliskimi. Jeśli rodzina przechodzi jakiś kryzys albo jest skonfliktowana i trzeba się zmuszać do bycia razem, to święta tym bardziej nie kojarzą się miło. W wywiadach z respondentami to właśnie w takich sytuacjach pojawiał się wątek niechęci do świąt. Albo w bardzo młodym pokoleniu, dla którego to jest już nudne. Dopóki byli dziećmi, odczuwali urok świąt, choinki, czekali na prezenty, a teraz odbierają święta jako rodzinny przymus. Co roku słyszy się narzekania, że w świętowaniu mieszają się sfery sacrum i profanum. Zastanawiam się, czy to nie jest idealizacja przeszłości. Może zawsze chodziło o to, by usiąść za stołem i się dobrze najeść?Na pewno święta miały kiedyś wymiar bardziej odświętny. Nie tylko w znaczeniu sakralnym, ale także właśnie konsumpcyjnym. Kiedyś nasza codzienność była bardziej zgrzebna, skromna, pełna niedostatków. Choćby w czasach PRL, wiele rzeczy było niedostępnych. Święta miały wtedy inny klimat. Z Kuby płynęły statki z pomarańczami, których na co dzień nie można było dostać. Na stole pojawiały się rzeczy wystane w kolejkach, zdobyte dużym wysiłkiem, a więc odświętne. Współcześnie tym niecodziennym elementem może być nawiązanie do tradycyjnej kuchni; pracochłonne dania, których normalnie nie przygotowujemy. Zmieniło się nam też postrzeganie czasu wolnego. Kiedyś to była niedziela. Teraz mamy wolne soboty, zrobił nam się z tego weekend i trzydniowe święta już tak diametralnie się od niego nie odróżniają. Stają się bardziej powszednie. Oczywiście różni je oprawa, ale w przestrzeni publicznej ta oprawa pojawia się dużo wcześniej i też rozmywa świąteczny czas. W tym roku pierwsze czekoladowe Mikołaje zaczęły straszyć w supermarketach już pod koniec jednej strony to na pewno zabija magię świąt. Ale z drugiej – w naszym klimacie świąteczne ozdoby w czasie adwentu mają pewien sens. Jestem dzieckiem PRL i bardzo dobrze pamiętam swoją pierwszą wizytę na Zachodzie w czasie poprzedzającym Boże Narodzenie. To była Norwegia, gdzie o tej porze roku robi się ciemno już o wpół do trzeciej. Miasto rozświetlone ozdobami i świątecznymi neonami, wszechobecne kolędy i grog, którym częstowano w sklepach, mają psychologiczne uzasadnienie. To nie komercja niszczy święta, raczej stanowi poręczną wymówkę. Jeśli nie potrafimy odświętnie przeżyć świąt albo nam się po prostu nie chce, zwalamy to na wszechobecne od listopada Mikołaje. Dla mnie święta to jest czas szczególny, gdy programowo zawieszam wszelkie obowiązki, oddaję się wyłącznie przyjemnościom; moment dyspensy od restrykcyjnych diet i myślenia, ile poszczególne dania mają kalorii. Potwornie mnie złości, gdy już w drugi dzień świąt w telewizji rozważa się, jak należy spalić dietetyczne grzechy, a ludzie ubolewają, że przez święta wypadli z właściwego rytmu. A ja sądzę, że wręcz przeciwnie, nic tak człowiekowi dobrze nie robi jak zawieszenie rutyny i codziennych przyzwyczajeń. Po to są święta. Prof. Beata Łaciak, socjolożka w Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego. Zajmuje się socjologią obyczajów, mediów i dzieciństwa. Autorka książek „Dziecko we współczesnej kulturze medialnej”, „Obyczajowość polska czasu transformacji, czyli wojna postu z karnawałem”, „Kwestie społeczne w polskich serialach obyczajowych”.
1. Już na początku listopada jesteś podekscytowany zbliżającymi się świętami. 2. Nie możesz się już doczekać kiedy spadnie pierwszy śnieg. 3. Wzruszasz się widząc wszystkie te świąteczne ozdoby. 4. A Twoim ulubionym zajęciem jest pieczenie świątecznych smakołyków. 5. Posiadasz specjalną świąteczną playlistę. 6. I śpiewasz świąteczne piosenki już od razu po Halloween. Reklama7. Ściągasz na swój telefon całą masę świątecznych aplikacji. 8. Zaprzyjaźniasz się z każdym kto podziela Twój entuzjazm. 9. W pierwszy dzień świąt wstajesz jak najwcześniej – w końcu jest tyle do zrobienia. 10. Już dobrze wiesz co będziesz oglądał w świąteczny wieczór. 11. To jest Twoim największym zmartwieniem: 12. Uwielbiasz nosić ciepłe, kojarzące się ze świętami swetry. 13. Wiesz, że nikt i nic nie zdoła popsuć Twojego świątecznego nastroju. 14. Nawet Twoje zwierzęta są zmuszone do tego, aby podzielać Twój entuzjazm. 15. Zaczynasz kupować prezenty już na początku grudnia. 16. Twoja choinka musi zawsze wyglądać perfekcyjnie. 17. To jest jedno z Twoich pierwszych świątecznych skojarzeń: 18. I potrafisz każdego wprawić w świąteczny nastrój, nawet jeśli ten ktoś nie jest zainteresowany. A Tobie co najbardziej kojarzy się ze Świętami Bożego Narodzenia? inspiracja: BF Reklama
co ci się kojarzy ze świętami bożego narodzenia